Prologue
Nigdy tego nie chciałam, nigdy nie chciałam wracać w tamte strony. Nie ważne czy to miała być Ameryka czy Kanada czy...Jednym słowem nigdy. Niestety tego co się stało po prostu się nie spodziewałam a dokładniej to śmierci mojej mamy, jedynej osoby która mi pozostała. Heh jedynej, do momentu kiedy się nie dowiedziałam że mam wuja w Kanadzie. Nigdy go nie widziałam albo po prostu nie pamiętam. Dzisiejszego dnia miałam opuścić swój kraj przynajmniej na jeden rok aż nie uzyskam pełnoletności. Od śmierci mamy, od dwóch tygodni włóczyłam się od jednego domu zastępczego do drugiego aż natrafiłam na wspaniałą rodzinę jednak mogłam zatrzymać się u nich tylko na chwilę. Nigdy ich nie zapomnę i obiecuje że odwiedzę ich na najbliższe święta lecz teraz nie pozostało mi nic innego jak spakowanie mojej torby w której znajdował się tylko telefon, portfel i dwa zdjęcia. Na jednym byłam ja i mama a na drugim ja i moja chwilowa rodzina składająca się z Andrzeja, Moniki i trójki ich dzieci.
Nigdy tego nie chciałam, nigdy nie chciałam wracać w tamte strony. Nie ważne czy to miała być Ameryka czy Kanada czy...Jednym słowem nigdy. Niestety tego co się stało po prostu się nie spodziewałam a dokładniej to śmierci mojej mamy, jedynej osoby która mi pozostała. Heh jedynej, do momentu kiedy się nie dowiedziałam że mam wuja w Kanadzie. Nigdy go nie widziałam albo po prostu nie pamiętam. Dzisiejszego dnia miałam opuścić swój kraj przynajmniej na jeden rok aż nie uzyskam pełnoletności. Od śmierci mamy, od dwóch tygodni włóczyłam się od jednego domu zastępczego do drugiego aż natrafiłam na wspaniałą rodzinę jednak mogłam zatrzymać się u nich tylko na chwilę. Nigdy ich nie zapomnę i obiecuje że odwiedzę ich na najbliższe święta lecz teraz nie pozostało mi nic innego jak spakowanie mojej torby w której znajdował się tylko telefon, portfel i dwa zdjęcia. Na jednym byłam ja i mama a na drugim ja i moja chwilowa rodzina składająca się z Andrzeja, Moniki i trójki ich dzieci.
-Alex! Pośpiesz się, Andrzej już na ciebie czeka.
-Już idę-od początku zastanawiałam się dlaczego w Polsce mówią na mnie Alex a nie na przykład Ola. Wiem że to to samo ale Alex to Amerykańska wersja Aleksandry a ja nie byłam Amerykanką, ups sorki jestem pół amerykanką po moim ojcu. Oj, nie ważne trochę to skomplikowane. Zarzuciłam torbę na ramię, rozejrzałam się jeszcze po moim chwilowym pokoju i ze spuszczoną głową wyszłam by po chwili skierować się na dół do wyjścia. Monika stała przy framudze drzwi ocierając spływające po jej policzkach łzy.
-Monika, proszę tylko nie płacz. Obiecuję że odwiedzę was na święta, jeśli oczywiście chcesz-parsknęła, przyciągając mnie do siebie
-Oczywiście że chce. To dziwne, prawię cię nie znam a czuje się tak jak bym straciła członka mojej rodziny.-uśmiechnęłam się lekko i pocałowałam ją w policzek by po chwili oderwać się od niej. W samochodzie pomachałam jej jeszcze na pożegnanie i chwilę później ruszyliśmy. Andrzej miał odwieść mnie tylko na lotnisko jednak czułam że jeśli by tylko mógł poleciałby ze mną ponieważ tak samo jak jego żona bardzo się do mnie przywiązał.
-Pisz do nas, dzwoń i przyjeżdżaj jak najszybciej-tymi słowami pożegnał mnie przy głównym wejściu. Wiedziałam że jest mu ciężko więc tylko go przytuliłam i jak najszybciej mogłam ruszyłam w stronę tablicy informacyjnej. Samolot miał odlecieć za 10 minut i już po połowie czasu siedziałam na swoim miejscu w drugim przedziale popijając lemoniadę. Kiedy stewardesa oznajmiła że można odpiąć pas zrobiłam to jak najszybciej mogłam ponieważ on bardzo wbijał mi się w podbrzusze. Po wypiciu trzeciej szklanki słodkiego napoju wyjęłam oba zdjęcia z torby. Kiedy na nie spojrzałam na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Było dość późno i w jednej chwili strasznie zachciało mi się spać. Kiedy przyłożyłam głowę do poduszki którą przyniosła mi stewardesa myślałam jeszcze chwilę nad tym jak sobie poradzę w tej całej Kanadzie. Wiedziałam że muszę iść do szkoły i zapisać się na sztuki walki na które z przyjemnością chodziłam w Polsce. Rozmyślając tak w końcu zasnęłam.
Obudziło mnie szturchanie w ramię, była to starsza pani siedząca obok mnie. Podziękowałam jej tylko skinieniem głowy i ciepłym uśmiechem. Upewniłam się jeszcze czy wszystkie moje rzeczy są na miejscu i zapięłam pas bo właśnie w tej chwili lądowaliśmy. Piętnaście minut później czekałam na wuja przy małym sklepiku spożywczym. Byłam strasznie głodna a zapach świeżo upieczonych bułek był nie do zniesienia.
-Alex! Alex-usłyszałam kogoś za sobą wołającego moje imię to był on, mój wujaszek Dan. Był przystojny, nawet bardzo ale jednym minusem w nim było to że nie mówił po polsku. Nie był to jednak żaden problem ponieważ mając matkę która uczyła angielskiego jest się zmuszonym znać ten język.
-Cześć kochanie, jak dobrze cię widzieć. Mam nadzieję że nie czekałaś długo-przytulił mnie bardzo mocno.
-Nie nie czekałam ale jeśli czegoś z momencik nie zjem to ci ludzie wokół mnie będą bardzo biedni.-na początku spojrzał na mnie podejrzliwie ale po chwili śmiał się razem ze mną.
-Może teraz szybko pojedziemy do domu, akurat zrobiłem obiad i..
-Okey, świetnie.-zarzuciłam torbę z uśmiechem i poszłam w stronę z której wujek przyszedł. Okazało się że musimy jeszcze jechać 30 minut samochodem ponieważ wujek mieszkał w małym miasteczku Nelson. Kiedy byliśmy na miejscu nie dość że chciałam zjeść konia z kopytami to byłam totalnie wykończona. Gdy wjechaliśmy na podjazd moim oczom ukazał się przepiękny, duży dom a za nim jeszcze lepszy widok.
-Twój pokój jest na piętrze, trzecie drzwi na prawo. Idź się rozgość a ja przygotuje jedzenie.-kiwnęłam tylko głową i ruszyłam w stronę domu. Jego wnętrze było bardzo sympatyczne ale to chyba przez to że mój wujek jest architektem i się trochę na tym zna jednak gdy weszłam do mojego pokoju, nie mogłam uwierzyć że wujek Dan potrafi aż tak poprawić człowiekowi humor. Pokój był cały fioletowy w moim ulubionym kolorze. Za oknem rozciągał się piękny widok na las a potem wzgórza.
Na mojej twarzy pojawił się jeszcze większy uśmiech gdy się okazało że mam własną łazienkę. Szczęśliwa rzuciłam tylko torbę na ogromne łóżko i wybiegłam z pokoju by po chwili rzucić się wujkowi na szyję. Zazwyczaj byłam nieśmiała i nieufna wobec obcych jednak teraz nie miałam innego wyjścia jak go zaakceptować
-Ten pokój jest mega fajny. Mój ulubiony kolor, skąd wiedziałeś?-nie usłyszałam odpowiedzi tylko najgorszą informację której raczej nie chciałam w tej chwili usłyszeć.
-Jutro zaczynasz szkołę więc radzę ci jeść szybko i pójść wcześnie spać.
-Niee, już jutro? Dlaczego tak wcześnie?
-Spokojnie, nie będzie chyba tak źle. A i bym zapomniał, autobus przyjedzie po ciebie o 8:30 więc radzę ci nie zaspać bo mnie o tej godzinie na pewno nie spotkasz-uśmiechnął się szeroko po czym wyszedł z kuchni zostawiając mnie samą z talerzem spaghetti. Następnym minusem było to że wujek nie wiedział że jestem wegetarianką. Przez kolejne dwie minuty nasłuchiwałam czy w okolicy nie ma wujka i po prostu wyrzuciłam posiłek do kosza. Wiem że z mojej strony było to chamskie ale to nie moja wina że jestem wegetarianką tak jak moja mama-była. Od kąt pamiętam ojciec zawsze był na nią zły za to że robi jakąś zapiekankę warzywną za miast krwistego steka. Podeszłam do koszyka z owocami i sięgnęłam po duże, zielone jabłko. Po jego spożyciu poszłam na górę. Wujek właśnie wchodził do swojej sypialni gdy nagle przypomniała mi się ważna rzecz
-Ehm, moje rzeczy zostały wysłane i nie wiem kiedy tu dotrą.
-Tym się nie martw, twoja szafa jest wypchana modnymi ubraniami-z otwartymi szeroko oczami jak najszybciej mogłam pobiegłam do pokoju i otworzyłam drzwi szafy. Miał rację. Na pierwszy rzut oka wydawało się że nigdzie nie starczy miejsca nawet na jedną skarpetkę. Nie dowierzając wyjęłam fioletową pidżamę i poszłam do łazienki by się ogarnąć po cały dniu. Po prysznicu, przebrana wgramoliłam się na duże łóżko. Należałam do tych niższych więc z większością czynności takich jak właśnie wchodzenie na to wysokie łóżko czy zdejmowanie spodni z górnej półki szafy było dla mnie wielkim wyzwaniem. Ciesząc się jak na razie tym wszystkim, zasnęłam.
Przyjemnie się czyta ;D
OdpowiedzUsuńZupełnie jakby to był prawdziwy pamiętnik ;]