Witaj

*Rozdziały pojawiać się będą co parę tygodni do miesiąca
*Jeśli chcesz podzielić się swoim blogiem proszę klikać w zakładkę "spam"
*Po przeczytaniu rozdziału zostaw po sobie ślad w postaci komentarza ;)

Odwiedzający

15.1.14

Chapter VI part 1:I must be close to you
Kiedy się ocknęłam poczułam chłód. Po rozejrzeniu się zrozumiałam z przerażeniem że znajduje się w piwnicy. Po tym gdy Lucas położył mnie na ziemi urwał mi się film jednak po stanie mebli w pomieszczeniu stwierdziłam że nie było za fajnie. Stół, kredens i mała szafeczka były połamane a sofa podarta. Z ogromnym bólem ciała wstałam. Pierwszym moim pytaniem było to co stało się z meblami, drugim zaś dlaczego w ogóle leżałam w piwnicy. Po krótkim zwiedzeniu piwnicy w końcu trafiłam do schodów, drzwi na ich szczycie ku mojemu zdziwieniu były zamknięte.
-Hallo! Hej, jest tam kto?-nie usłyszałam odpowiedzi. Po paru sekundach drzwi po prostu się uchyliły. Ja korzystając z okazji popchnęłam je a światło z zewnątrz oślepiło mnie tak że musiałam zakryć oczy. Ból, po podniesieniu ręki był bardzo nieprzyjemny. 
-Jak się czujesz?-usłyszałam przed sobą głos Jonathana na którego od razu popatrzyłam karcąco.
-Chwila, chwila. To ja teraz zadaje pytania. Co ja robiłam w piwnicy?!
-O mój Boże.-na korytarzu pojawiła się Marica. Patrzyła na mnie jak na jakiegoś mutanta. Kiedy zaczęła jeździć wzrokiem od góry do dołu, zmarszczyłam brwi i poszłam w jej ślady. To co zobaczyłam sprawiło że moje serce zaczęło bić znowu jak szalone. Moje ręce i nogi były całe poranione i w siniakach a ubranie podarte w plamach krwi. 
-To dlatego mnie wszystko bolało, ale co do cholery się stało?-pomyślałam.
-Gdzie. On. Jest?
-W pokoju obok tego w którym spałaś-ignorując ból poszłam szybkim krokiem do salonu a później po schodach na górę. Byłam wściekła.
-Co ja do cholery robiłam w piwnicy!!!?-krzyknęłam po gwałtownym otwarciu drzwi. W pokoju znajdowała się mała sofa na której siedział Ethan, biurko z komputerem przy którym siedziała Erica, duży regał z książkami i kwiatek na parapecie który skubał Lucas. Po moim niezapowiedzianym wtargnięciu wszyscy popatrzyli w stronę drzwi i dopiero po jakimś czasie zrozumieli kto w nich stoi. W pokoju zapanowała cisza i każdy gapił się na mnie.
-No słucham? Dlaczego wyglądam tak a nie inaczej i co wy zrobiliście z tymi meblami tam na dole?!
-To nie my.
-A kto ja?-wszyscy jak na zawołanie pokiwali głową. Prychnęłam.
-To może mi jeszcze powiecie że się sama zamknęłam w piwnicy? 
-Nie, Alex posłuchaj-Lucas w końcu odczepił się od kwiatka i krok po kroku, bardzo powoli zbliżał się w moją stronę. 
-Coś ci opowiem ale chodźmy do mojego pokoju.
-Dobrze-kiedy chłopak położył mi rękę na ramieniu, ja ją od razu strąciłam. W pokoju panował nieład. 
-A więc, zaczynaj.
-To co usłyszysz może wydać ci się trochę śmieszne i idiotyczne jednak to prawda-westchnął.
-Znasz pewnie historie o ludziach zmieniających się w wilki. Wy na nich mówicie wilkołaki-pokiwałam głową
-No więc ja, to znaczy my nimi jesteśmy-przez chwilę patrzyłam na niego bez emocji jednak dłużej nie mogłam i zaczęłam się idiotycznie śmiać. Nie mogłam się uspokoić chociaż bardzo chciałam po zobaczeniu miny Lucasa. 
-Popatrz-powiedział. Złapał mnie za ramiona, prostując i popatrzył w oczy. Na początku nie wiedziałam o co mu chodzi. Pierwsze co mi przyszło do głowy to że próbuje mnie zahipnotyzować lub coś w tym stylu jednak gdy jego oczy przybrały złoty kolor, spoważniałam. Były takie piękne i naprawdę hipnotyzujące. 
-Kurwa-szepnęłam gdy kolor oczu wróciły do swojego 'normalnego' 
 -Teraz rozumiesz?-kiedy zrozumiałam co właśnie powiedział, co zrobił, odepchnęłam go z wszystkich moich sił. 
-Wszyscy Tacy jesteście? Jesteście wilkołakami?
-Dlaczego akurat wilkołak a nie likantrop? Ładniej brzmi. Tak my wszyscy, ty też-wybałuszyłam oczy.
-Ja? Żartujesz?-chłopak pokręcił głową.
-Wiesz co? Mam dosyć. Wszyscy jesteście popieprzeni i po prostu..Wychodzę-odwróciłam się i już miałam otworzyć drzwi gdy Lucas złapał mnie za prawą rękę która była najbardziej poharatana na co syknęłam.
-Chce ci pomóc i muszę być teraz przy tobie. Musieliśmy cię zamknąć w piwnicy ponieważ zaczęłaś nas atakować jednak to normalne ponieważ jesteś przed przemianą. 
-To wy potrzebujecie pomocy!-wyszarpnęłam rękę i wyszłam na korytarz. Kiedy byłam już przy schodach ni stąd i zowąd na korytarzu pojawił się Ethan i Jonathan.
-Nie podchodźcie bliżej bo zacznę krzyczeć-poczułam że po moim policzku spływa łza. Tak jak myślałam, nie posłuchali robiąc parę kroków w moją stronę. Ja automatycznie się cofnęłam co było moim błędem. Kiedy moja noga zsunęła się z paru pierwszych schodków, nie wiem nawet dlaczego, zeskoczyłam z nich i stanęłam na dole. 
-Co jest?-pomyślałam bo właśnie zeskoczyłam z trzymetrowych schodów nic sobie przy tym nie robiąc. Na ich szczycie stał Ethan, Jonathan i Lucas a po chwili w kuchni pojawiła się również Erica. 
-Co tak stoisz? Łap ją-krzyknął John do Erici która po zrozumieniu słów ruszyła w moją stronę, jednak ja nie zamierzałam zostać w tym domu i będąc jeszcze w podartych ubraniach rzuciłam się biegiem do drzwi tarasu które na moje szczęście były otwarte, przeskoczyłam balustradkę i bez butów pobiegłam do pobliskiego lasu którego nawet wcześniej nie zauważyłam. Kiedy miałam się zatrzymać, usłyszałam za sobą głosy.
-Łapcie ją! Nie może uciec!
-Jak jesteś taki mądry to sam ją łap-a później głośne warknięcie. Biegłam bardzo szybko. Nigdy jeszcze tak nie biegłam ale kiedy znalazłam się głębiej w lesie moje nogi zaczęły boleć za każdym razem gdy stanęłam na szyszkę lub jakąś gałąź przez co musiałam trochę zwolnić. 
-Alex poczekaj. Nie uciekaj
-Ty idioto, myślisz że od tak się zatrzyma? Róż lepiej tą dupę bo w tym tempie się z nią pożegnasz-chciałam się zaśmiać jednak zmęczenie mi na to nie pozwalało. Biegliśmy już około dobrych dwóch minut gdy nagle obok siebie zobaczyłam Johna a później Erice, zwalniałam. 
-Tak i tak nie masz szans, przemiana dopiero za niecałe dwa tygodnie. Odpuść!-nie wiem dlaczego ale na ostatni wyraz wypowiedziany przez Erice poczułam coś dziwnego w klatce piersiowej. Serce zaczęło walić, tak jak przedtem jednak nie zwolniłam. Przeciwnie, bieg wydał mi się łatwiejszy i postanowiłam spróbować szybciej przez co wyprzedziłam dziewczynę.
-Zaczyna się! Ethan szybciej!
-Jesteś najbliżej niej, popchnij ją czy coś w tym stylu.-na słowo 'popchnij' spojrzałam na Erice by w razie czego się uchylić jednak zrobiłam to na próżno ponieważ dziewczyna leciała już w moją stronę. Kiedy dotknęłyśmy ziemi, jak najszybciej mogłam wstałam i chciałam ruszyć dalej jednak dziewczyna złapała mnie za kostkę i pociągnęła w dół przez co upadłam drugi raz. Erica przygwoździła mnie do ziemi. Niby taka malutka ale gdy chciałam ją z siebie zrzucić wydawała się ważyć z tonę. Zaczęłam się rzucać a kiedy chciałam krzyknąć by mnie puściła z moich ust wydobył się tylko głuchy warkot. 
-Mam nadzieję że jej nic nie złamałaś-powiedział Ethan w końcu nas doganiając.
Kiedy tak leżałam głowa zaczęła mi pulsować. W jednej chwili nade mną zamiast Erici pojawił się Lucas.
-Alex, Alex popatrz na mnie. Popatrz na mnie!
-Dobrze wiesz że ona cię nie rozumie, prawda?
-Co? Ja nie rozumiem?-pomyślałam. Tak,miałam problemy z koncentracją. Słyszałam różne, dziwne dźwięki których nie mogłam zidentyfikować jednak ja wszystko rozumiałam i chciałam im to udowodnić. 
-Alex, proszę popat...-w końcu to zrobiłam, zatrzymując wzrok na Lucasie. Wszyscy zamarli. 
-To nie możliwe. Przecież Marica jest dwa lata przed przemianą i jak się do niej mówi to nie rozumiem a ona niecałe dwa tygodnie. To niemożliwe!!
-Lucas, ona ma rację.
-Zamknijcie się oboje! Dobrze Alex, popatrz mi w oczy.-kiedy to zrobiłam zobaczyłam że jego oczy znowu zmieniły kolor, co mi się nawet zaczynało podobać. Nadal słyszałam różne dźwięki ale patrząc mu w oczy coraz łatwiej było mi się skoncentrować. Szarpnęłam się. 
-Spokojnie.
-Złaź. Ze. Mnie.-powiedziałam nadal tym dziwnym głosem i nagle warknęłam czego wcale nie chciałam zrobić. To wyszło tak samo z siebie. 
-Dobrze ale proszę, spokojnie.-kiedy chłopak chciał pomóc mi wstać, popatrzyłam na niego z ukosa. Stojąc już na nogach musiałam podeprzeć się o niedaleko stojące drzewo. Kątem oka zaczęłam przyglądać się każdemu po kolei. Wszystko mnie bolało i było strasznie gorąco. Wszystkie moje siły w jednej chwili odeszły a ja upadłam na kolana. Poczułam że po moich policzkach spływają łzy.
-To przecież nie możliwe by wilkołaki istniały-pomyślałam. 
-Da się tego jakoś uniknąć?-wyszlochałam patrząc na Lucasa. On tylko pokręcił głową i uklęknął przede mną. 
-Dlaczego ja?
-Pomogę ci ale musisz mi zaufać-wyszeptałam krótkie 'okey' na co Lucas przyciągną mnie do siebie.
-------------------------------------------------
Tym razem rozdział jest trochę dłuższy i moim
zdaniem jest w nim więcej akcji XD
Mam nadzieję że wam się spodoba i proszę o opinię :*

3 komentarze:

  1. Wchodzę i widzę nowy rozdział, więc zabieram się do czytania :)
    PS. Zostałaś nominowana do VBA. Info u mnie na blogu --> roxieene.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział :) kiedy następna część??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie wiem ponieważ mam jeszcze inne blogi którymi trzeba się zająć a po za tym jak wiadomo...szkoła.
      Myślę że w tym tygodniu powinien się już pojawić

      Usuń