Witaj

*Rozdziały pojawiać się będą co parę tygodni do miesiąca
*Jeśli chcesz podzielić się swoim blogiem proszę klikać w zakładkę "spam"
*Po przeczytaniu rozdziału zostaw po sobie ślad w postaci komentarza ;)

Odwiedzający

5.1.14

Chapter V:Why me?
Kiedy otworzyłam oczy w pokoju panował półmrok. Odruchowo zaczęłam szukać telefonu jednak go nie znalazłam i dopiero teraz przypomniałam sobie że nie jestem we własnym łóżku. Powoli podciągnęłam się do siadu a mój wzrok skierował się w stronę fotela obok okna. Był tam, siedział w tej samej pozycji w której ostatni raz go widziałam i przyglądał mi się.
-Dzień dobry-powiedziałam zachrypnięta. Chciało mi się pić a gardło przy każdej próbie połknięcia śliny, bolało.
-Dzień dobry.
-Która jest godzi..?
-Po szóstej-pokiwałam głową. Chłopak zachowywał się dziwnie. Patrzył na mnie z przymrużonymi oczami pocierał usta ręką. Kiedy tak na siebie patrzyliśmy miałam wrażenie że Lucas jest większy niż poprzedniego dnia.
-Chyba powoli powinnam się już zbierać-zaczęłam wygrzebywać się spod kołdry gdy w pokoju rozległo się donośne warknięcie.
-Zostań-powiedział gwałtownie. No i znowu, znowu to zrobił, jak to możliwe?
-Zostań-powtórzył, tym razem z widoczną ulgą. Czy on właśnie mi rozkazał?
Byłam zdziwiona ale szczerze mówiąc trochę się bojąc podwinęłam nogi pod siebie i zakryłam kołdrą. Przez chwilę siedzieliśmy po prostu patrząc się w swój własny punkt. W domu panowała grobowa cisza co oznaczało że wszyscy jeszcze śpią.
W pewnym momencie poczułam dziwny, nieprzyjemny ucisk w klatce piersiowej do której od razu przyłożyłam rękę.
-Co jest?-zapytał trochę nie wiedząc w co tym razem pogrywam. Otwierałam już usta by odpowiedzieć jednak stwierdziłam że moje gardło jest jeszcze suchsze niż było parę minut wcześniej. Trochę speszona zsunęłam nogi na podłogę. Moje gardło coraz bardziej się zaciskało przez co nie mogłam oddychać.
-Ej znowu sobie ze mnie pogrywasz ?-wystarczyło tylko bym pokręciła głową a Lucas od razu znalazł się przy mnie. Zaczęłam panikować, moje gardło było zaciśnięte do granic możliwości i miałam wrażenie że moje serce nie wytrzyma ponieważ tak szybko waliło. Poczułam że coś kapnęło mi na kolano. Kiedy spojrzałam w tamtą stronę zobaczyłam kropelkę krwi która pod wpływem drgania mięśni spłynęła po łydce w dół aż na podłogę. Odruchowo dotknęłam nosa a kiedy odsunęłam rękę moje palce były pokryte krwią.
-O boże. Nie, nie teraz-szepnął Lucas łapiąc mnie za rękę, wyciągając na korytarz żeby po chwili wepchnąć do łazienki. Moje gardło się trochę rozluźniło więc nie marnować czasu zaczęłam nawijać
-Lucas, co mi jest? Wszystko mnie boli a serce zaraz eksploduje!
-Poczekaj chwilę, zaraz powinno przejść-popatrzyłam na niego zdziwiona po czym szybko dodałam
-Skąd wiesz?-chłopak tylko wzruszył ramionami. Nagle zrobiło mi się niedobrze i stwierdziłam że jeśli za momencik nie dotrę do toalety to wszystko co zjadłam dzisiejszego dnia znajdzie się na podłodze jednak kiedy w końcu zwymiotowałam, nie było to co zazwyczaj nazywa się strawionym jedzeniem, była to krew.
-Chryste Alex.
-Powiedź co do cholery mi jest!-wyszeptałam roztrzęsionym głosem a on odpowiedział tylko krótkie "nie wiem"
Następne pół godziny siedziałam w koncie łazienki obejmując nogi ramionami. Wszystko powoli ustępowało.
-Jak się czujesz?
-Już mi lepiej i jeśli czegoś zaraz nie zjem będziesz miał wielkie kłopoty-Lucas popatrzył na mnie z wielkim uśmiechem na twarzy, pomógł mi wstać i wyjść na korytarz. Kiedy znaleźliśmy się na dole zauważyłam Ethana i Ericę przed telewizorem z kanapkami w rękach.
-Co ona tutaj robi i to do tego w moich ciuchach?-krzyknęła po odwróceniu głowy w naszą stronę.
-Długa historia-odpowiedział Lucas. Jego lewa dłoń przytrzymywała moją która była przewieszona przez jego kark, prawą ręką zaś podtrzymywał mnie w tali. I właśnie w takiej pozycji jakoś dotarliśmy do kuchni.
-Jezu Lucas, co ty jej w nocy zrobiłeś?-po schodach zbiegł, tak jak mi się wydaje, Jonathan obudzony krzykiem Erici. Kiedy popatrzyłam w stronę mojego pomocnika zaważyłam że uśmiech który chwilę wcześniej promieniał na jego twarzy, zniknął.
-Weź sobie coś z lodówki, ja zaraz wracam
-Lucas poczekaj-powiedziałam opierając się szybko o blat po tym gdy chłopak od tak mnie puścił. Śledziłam przez chwile jego poczynania do momentu kiedy nie zniknął za drzwiami na taras trzymając za kark Johna. Prychnęłam i otworzyłam lodówkę. Pierwsze co zobaczyłam to resztki kurczaka na którego widok mój brzuch zareagował głośnym burknięciem. Wyciągnęłam talerz, usiadłam przy stole i zaczęłam skubać.
-Ktoś tu jest głodny-Ethan usiadł na przeciwko mnie. Na chwilę przestałam jeść by mu się trochę lepiej przyjrzeć. Przyznaje, jest przystojny.
-I co smakuje?-pokiwałam głową
-Taa. Smakuje, smakuje. Ale Alex czy ty przypadkiem nie jesteś wegetarianką?-głos Lucasa dochodził gdzieś ze strony schodów jednak w tej chwili mnie to nie obchodziło. Po usłyszeniu jego słów popatrzyłam na talerz i poczułam jak mój żołądek robi fikołka. Chłopaki pokazali kciukami gdzieś w prawą stronę a ja od razu zrozumiałam że chodzi im o łazienkę. Wstałam i ile sił w nogach pobiegłam do łazienki by ponownie zwymiotować tym razem, kurczakiem.
-Co się dzisiaj ze mną dzieje? -pomyślałam. Szybko obmyłam twarz zimną wodą i powlekłam się z powrotem do kuchni.
-Lepiej?-zapytał Lucas dzióbiąc mnie palcem w żebra.
-Taa, lepiej. Masz wytłumaczenie na to co się ze mną dzieję?-złożyłam ręce na piersi.
-A co się z nią działo?-Ethan podszedł tak blisko że mogłam poczuć jego perfum.
-Nie ważne. Lepiej się już czuje, nic mi nie jest więc mogę już iść do domu a później do szkoły-popatrzyłam na niewidoczny zegarek na moim prawym przegubie po czym dodałam
-Oo widzicie jak późno, czas na mnie-ruszyłam w stronę schodów jednak za nim stanęłam na pierwszy schodek zatrzymał mnie głos Erici.
-No nareszcie. Mam nadzieję że oddasz mi kasę za te ciuchy bo po tobie nie będę ich nosić.
-Masz jakiś problem?!-przez chwilę mierzyłyśmy się wzrokiem a kiedy już miałam się odwrócić i pójść na górę, Erica skoczyła ze swojego miejsca i wylądowała przede mną powoli się prostując.
-Tak mam problem. Ty nim jesteś-jej głos nie brzmiał jak jej. Był bardziej donośny i zachrypnięty a kiedy mówiła mogłam dostrzec jej wydłużające się, białe kły. Wybałuszyłam oczy a ta w odpowiedzi na mnie warknęła tak samo jak Lucas wczoraj w nocy i dzisiaj rano. Nie wiem dlaczego ale nie bałam się, przeciwnie, miałam ochotę przyłożyć jej w twarz. Już miałam się zamachnąć gdy nagle drzwi frontowe otworzyły się z takim hukiem że poczułam delikatne drżenie.
-Ethan jak miło cię widzieć!-usłyszałam piskliwy głos. Dziewczyna która stała w drzwiach miała kruczoczarne włosy i hipnotyzujące, złote oczy. Wszyscy jak na zawołanie uklęknęli.
-Alex poznaj Merry. Merry poznaj Alex, naszą nową znajomą-dziewczyna podeszła do mnie stanowczym krokiem wymijając klęczącą Erice.
-Widzę że masz nowego członka w stadzie. Miło cię poznać Alex-wyciągnęła w moją stronę dłoń. W stadzie? O co jej do cholery chodzi?
-Mi ciebie również-uścisnęłam jej dłoń. Nagle coś w niej chrząstnęło pod mocnym uciskiem przez co zmarszczyłam czoło. Merry żądała tym uściskiem bym również  uklęknęła jednak ja nie miałam takiego zamiaru.
-Nie będę klękała przed takimi sukami jak ty. Nie wiem do cholery w jakieś sekcie jesteście ale ja się na pewno nie przyłączę się-pomyślałam i ku mojemu zdziwieniu Merry odpowiedziała.
-Oj będziesz, będziesz. Jeśli jednak nie po prostu cię zagryzę jak bezpańskiego psa, zrozumiałaś!-wszyscy na nas spojrzeli.
Okey, trochę się przeraziłam. Jak to możliwe że mnie słyszała przecież ja...O kurwa, ona czyta w myślach. Dziewczyna nadal ściskała moją dłoń i jeszcze do tego ją wykręciła co niestety zabolało jak cholera i nie mając innego wyjścia upadłam na kolano. Nie żebym klękała przed nią po prostu się zachwiałam. Kruczoczarna uśmiechnęła się wywyższająco, puściła moją dłoń i szybko dodała
-Widzę że niektórym z was potrzebna jest jeszcze jedna lekcja dobrego wychowania ale na razie wam odpuszczę. Widzimy się za miesiąc. Do widzenia-Merry zniknęła tak szybko jak się pojawiła.
Co ja czuję? Czuje zwyczajny, najnormalniejszy strach. Ona mi groziła a to już nie jest normalne. Ja wstałam jako pierwsza pocierając czerwony nadgarstek. Po paru sekundach wszyscy poszli w moje ślady i wrócili do swoich zajęć jednak ja nadal tam stałam. O nie, znowu. Ten ucisk. Boli. Złapałam się za klatkę piersiową.
-Alex. Wszystko okey?-Jonathan jako pierwszy zauważył moje zachowanie a wszyscy w tym samym momencie popatrzyli w moją stronę. Serce zaczęło walić jak oszalałe a gardło boleśnie wysychało jednak byłam jeszcze w stanie mówić.
-Lucas, to znowu się dzieję. Ja nie chce, to boli-powtarzałam w kółko a chłopak w mgnieniu oka znalazł się przy mnie. Gardło zaczęło już się zaciskać przez co moje komórki otrzymywały coraz to mniej tlenu. Zakręciło mi się w głowię, usiadłam na najbliższym schodku i próbowałam wziąć ten ostatni haust tlenu, na marne.
-Dlaczego to właśnie muszę być ja?-pomyślałam 
-Jezu, ludzie! Co jej jest?-Jonathan tak samo jak ja zaczął panikować.
-A niech mnie Lucas. Jednak miałeś rację. Nasuwa mi się jednak pierwsze pytanie, dlaczego tak wcześnie?
-Tak, tak. Wy tu gadu, gadu a ja się do cholery duszę-gdybym mogła mówić to by była pierwsza rzecz jaką by usłyszeli.
-Ethan, kurwa. Ona nie może oddychać a ty stoisz jak słup soli-chłopak jeszcze przez chwilę patrzył na mnie po czym podszedł bliżej mierzwiąc włosy.
-Miała kiedyś coś podobnego?
-Dzisiaj rano-Lucas odgarną mi kosmyk z czoła
-Ty idioto i nic nie mówisz. Okey nie ważne. Połóż ją na podłodze-chłopak delikatnie przeniósł mnie na zimne panele.
-Odchyl jej głowę do tyłu, będzie mogła oddychać-było mi nie wygodnie jednak kiedy w końcu mogłam nabrać porządny haust tlenu dziękowałam Bogu że istnieje taki człowiek jak Ethan
-Dobra, co teraz?
-Czekamy.
--------------------------------------------------
Merry
Alex, biedna ty :'(
Witam. Oh, trochę się rozpisałam.
I co? Jak myślicie co stanie się dalej? :D
Mam nadzieję że się podoba i proszę o opinię w komentarzach
ponieważ sama nie wiem czy
wam się podoba czy nie o.O

1 komentarz:

  1. Super post :) +
    nominuję cię do VBA :)
    info u mnie ;) http://nooboody-knoows.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń